Archiwum czerwiec 2002, strona 3


cze 17 2002 spowiedz....
Komentarze: 2

Szkoda ze Wspolnota juz sie rozpadla, bo mam z nim coraz mniejszy kontakt. Jutro o 6 ide do kosciola...moze teraz uda mi sie porozmawiac z Kims bardzo bliskim, od kogo nie wiem czemu troche odeszlam....chcialabym zeby Wspolnota,w ktorej bylam,nie rozpadla sie...bo moze wtedy...nieee nic nie byloby inaczej...to ja odeszlam....wolalam byc z Nikim bo bylo latwiej niz przelamac sie i byc z Kims kto nigdy by mnie nie zostawil...a teraz? Mimo powierzchownego szczescia...brakuje mi czegos...brakuje mi....wiary.....przypomnialo mi sie jakie to bylo cudowne uczucie gdy wysciskalo nie 40 nieznajomych osob i kazdy powiedzial DOBRZE ZE JESTES. Wtedy pierwszy raz uslyszalam cos takiego i wywarlo to na mnie takie wrazenie, takie wspaniale wrazenie ze jestem komus potrzebna, ze ludzie ktorzy mnie nie znaja nie sa moimi wrogami tlyko moimi bracmi...i wiem ze to bylo szczere, zero obludy i klamstwa....a ja zmarnowalam szanse....wszystko sie rozpadalo, niech mowia ze ksiadz wszystko rozwalil, ale to nie prawda...bo gdyby byli na tyle silni to by wytrzymali....ale...jesli nawet Rafal, Marek i Malina sie poddali...to to nie moglo przetrwac. Bosz ale chce uslyszec znowu ten spiew, przezyc znowu oczyszczenie...powiedziec komus zupelnie obcemu ze ciesze sie ze jest, ze jego zycie jest cos warte bez wzgledu na to co ta osoba o tym zyciu mysli, ze jest potrzebny...chce sie znowu odnalesc w tym innym swiecie, w ktorym jestem pewna ze nic zlego nie moze mnie spotkac, ze nawet jakis Nikt nie jest w stanie mi zrobic niczego zlego wmawiajac ze mnie kocha....Bardzo sie zmienilam przez te 2 lata odkad pierwszy raz trafilam na te spotkania...wydazylo sie mnostwo rzeczy w moim zyciu....nikt mi przeciez nie mowil ze wiara bedzie prosta i latwa....raczej przeciwnie....Czemu kazdy cpun uwaza sie za wyjatkowego bo ma trawe, ale ludzie ktorzy wierza w Boga nie sa w stanie go wielbic, bez przelotnych mysli byle nie bylo tu nikogo z mojej klasy....w grupie jestem w stanie cos zrobic, ale sama nie, czuje sie dziwnie, czuje ze jestem inna od calego falszywie wierzacego spoleczenstwa, najlepiej czuje sie w malej grupie, nie zebym robila cos pod publike, choc nie wiem..moze...ale nie wydaje mi sie...chce wierzyc, chce umrzec razem z Chrystusem na krzyzu, chce udowodnic calemu swiatu ze istnieje wiara, chce...odnalesc ludzi ktorzy mysla podobnie, czuja podobnie....chce znalesc miejsce takie jak M... do ktorego moglam zawsze przyjsc i byc...chce jechac do sw. Lipki...i przezyc to co w tamtym roku albo cos jeszcze lepszego...nie musze tam nikogo nowego poznawac, chce tam jechac by poznac siebie, by odnalesc to co zostawilam tam rok temu, by poukladac wszystko co przezylam do tej pory....jejku jak ja wytrzymam do 13 sierpnia to bedzie dobrze....nigdy czegos takiego nie mialam...ale mam nieodparta chec wairy, chec odnalezienia Chrystusa....chce od nowa poukladac ukladanke i chce zeby On byl na pierwszym miejscu w moim zyciu...kiedys chcialam szalec, zamiast na piatkowe spotkania isc na dyske...ale teraz gdy poznalam juz to srodowisko wiem ze to scierwo...bagno do ktorego nie warto wchodzic...tak samo jak niezwykly swiat dragow, ktory nie jest zaden niezwykly tlyko jest DNEM totalnym dnem....dolem....i nieczym innym....jesli ktos chce niech wpada...ja wole tanczyc wsrod 50 ludzi...bez wypicia chociazby jednego piwa....i bawic sie tak swietnie jak jeszcze nigdy...pamietac wszystko...wiedziec z kim sie rozmawia...nie dziwic sie nastepnego dnia ze ktos obcy zna moje imie i mowi mi czesc....to nie dla mnie...Na M....przychodzi nowy ks. nie wiem kto to...ale czuje ze on wszystko naprawi...ze zmieni to co tamten zepsol....mieliscie kiedys uczucie ze wasze zycie niedlugo ulegnie zmianie? bo ja wlasnie takie uczucie mam....

forget-me-not : :
cze 17 2002 od rana...
Komentarze: 2

....od rana...... tu bardzo malo ludzi wchodzi..

                ......fajnie sie slucha h-h :) tak na maxa...bo nikogo nie ma...

                ......mama sie wkurza ze zaspala ;) heh

                ......nie chce mi sie pisac wypracowania, bo lepiej sie pisze wieczorkiem

                .....jest romantycznie...(a wieczorem erotycznie-wole ten drugi klimacik)

                .....jest za goraco w bluzie na dlugi rekaw

                .....Szymon juz chyba jest na tej wycieczce...ten to ma dobrze ;)

                .....Świtek siedzi na kompie ale sie nie odzywa

                .....Marek pewnie jest w pracy, szkoda ze tak daleko

                .....mam wiekszy katar

                ....lubie sobie pomarzyc (ale to w sumie o kazdej porze dnia :)

                ....na ulicach pelno samochodow, syfu, smrodu itd...o kurde przypomnialo mi sie ze mam jazde dzisiaj...hmm : /

                .....milo sie obudzic przy ukochanej osobie...teraz przy wspomnieniach

                ....lepiej sie mysli ale nic sie nie chce, dlatego zawsze wybieram wieczorne odwalanie na szybko

Hyh dzis moja mama stwierdzila ze moj geniusz sie chyba objawi dopiero na studiach, bo teraz jakos nie mam genialnych ocen ;) luz...dobrze ze w to wierzy...ja wierze w to ze sobie poradze :)....jeszcze stwierdzila ze nic nie robie w domu...ne sprzatam, nie zmywam itd....(nienawidze zmywac) powiedzialam ze to dla niej kara za to ze pali w domu...i od razu 3 pokoje sa zasmrodzone...nawet jak ja palilam to i tak mi dym od jej fajek przeszkadzal...no ale to bylo dawno i nie prawda....Fajki sa niedobre ;P bleh...chcialabym przeczytac Mistrza i Malgorzate ale nie chce mi sie wykonywac czynnosci przewracania kartek i skupiania wzroku, moglby mi ktos poczytac, ale fajny pomysl...nawet wiem kto :))...hyh...szczyt lenistwa chyba....:)))

Nei wyobrazam sobie jak kiedys moglam tak zasuwac, gdzies biegac uczyc sie...teraz mi sie nic nie chce...w sumie napilabym sie czegos, ale wstawanie z krzesla nie ejst przyjemne...hehe chyba skasuje tego bloga :))) bo to nie ja...taki leniuch...nie...Z...taka nie jest....:) :@@@@@@@@@@ :)

Odbija mi....:)))...czy mozna oszalec z nic-nie-robienia?:) (: :) (: :) (: :) (: :) (: (: (: :) :) :) chyba nie.....

forget-me-not : :
cze 16 2002 moj drugi dom
Komentarze: 4

Bosz zalozylam ty gniazdo...moze mlode bede miala niedlugo? Heh ine uwierzycie ale odkad jestem chora pierwsza rzecza ktora robie od rana (po zjedzeniu sniadanka i ubraniu sie oczywiscie;) jest wlaczenie bloga i wsukanie paru slowek na blogusia :)

Hmm nie ma zadnego ladnego zielonego...trudno bedzie OLIWKOWY...z nieswierzych oliwek, ale trudno.

Wlasnie sobie usiadomilam ze gdybym nie mieszkala w Pl to chcialabym mieszkac w Japoni...mialabym kimono...czerwone ze smokiem albo z kwitnaca wisnia :)) hmm ale wtedy nie sluchalabym PFK i Slums Attack...kurcz ciekawe o czym jest japonski hip-hop, jesli takowy istnieje. W ogole to Japonczycy sa ladni (ci mlodzi) i chudzi (ci nie starzy, nie grubi)..hmm i umieja sie bic...ciakawe czy gdybym byla soba tlkyo skosnooka...(bo w sumie tylko oczka troszke zmienic i moge byc Japonka) to czy umialam medytowac i znalabym karate...hmm fajnie tak pomarzyc :) i moze mialabym jakis maly kochany domek pod miastem...albo mieszkalabym na wsi...:) ale fajnie...moze umialabym mange rysowac...ciekawe czy umialabym walczyc za pomoca tych wszystkich broni (tak jak w RPG)...gdyby nie bylo japonskiego h-h to moglabym go stworzyc....moze nauczylabym sie cierpliwosci...pisanie tego alfabetu to w koncu nie taka latwa sprawa...i moglabym codziennie wdychac cudowny zapach zielonej herbaty i ochydnej czerwonej o smaku zgnilej ziemi...i bylabym szczupla bo jadlabym ryz...:)...ale pokemony to bym powywalala...eee naucze sie japonskiego i wyjezdzam...tylko tam jest cholernie drogo....wyjde za maz za jakiegos japonczyka i bede mila taka fajna malutka japonke :)

forget-me-not : :
cze 16 2002 jak sie nie ma co sie chce to sie lubi co...
Komentarze: 6

Postanowilam pisac pozytywnie...ale coraz mniej ludzi czyta mojego bloga....robie sie nudna :(((...aaaa.....heh trudno ;)

Raz na wozie raz pod wozem....Zauwazylam ze wielka furore tu robi blog tej nauczycielki...niezla jest....sado-maso....:)))

W sumie nie wiem o czym pisac, bo nic sie u mnie nie dzieje....kurde a wydawalo mi sie ze pomysl z wiezieniem jest fajny....widocznie mam wypaczony gust...albo wy macie ;))

 

 

forget-me-not : :
cze 15 2002 wiezienie....ja nie chce :(((((
Komentarze: 1

Osadzili mnie, wiedzieli skurwiele czego najbardziej nie lubie i taki tez dostalam wyrok...kurwa...ale napisze od poczatku...

poniedzialek: poszlam na rozprawe bo dreczyly mnie wyrzuty sumienia, towarzyszyl mi moj adwokat ale nie wpuszczono go na przesluchanie z sedzia, uznala ze jestem juz na tyle dorosla ze powinnam radzic sobie sama...i dobrze...

Po chwili znalazlam sie na rozprawie...w sumie ta sedzina malo mowila...nie okreslila dokladnie ile mam siedziec, ale wiedzialam ze jest zle...bylo widac po jej spojrzeniu,glosie i wyrazie twarzy kiedy przedstawilam jej dowody...

Wyrok w zawieszeniu: dozywocie...zalamalam sie, bo w pt i w sobote szykowalismy nastepny skok...a tu kicha...i kurwa wszystko poszlo sie jebac...

Jak wiecie wczoraj byl pt wykonali skok beze mnie...jeszcze nie wiem jak im poszlo, ale podejrzewam ze swietnie...nawet nie chce dzwonic i sie pytac...bo sie wkurze jak uslysze to co juz wiem....

Poza tym w srode zostalam umieszczona w izolatce...zakneblowano mi usta i nie moglam nic mowic...

W srode dostalam zezwolenie na widzenie, ale po nim bylo jeszcze gorzej, ludzie zwalili sie hurtem...przechodzili jedni po drugich...bylo spoks, ale wieczor przyniosl kare za ta chwile przyjemnosci...nastepnego dnia zostala ona wymierzona...

    Pewnie sie dziwicie, ale tak wlasnie jest...

Napisze moze sprostowanie dla tych mniej kumatych co nadal nie wiedza o co loto...

rozprawa, przesluchanie- wizyta u lekarza

wyrzuty sumienia, dowody- objawy zewnetrzne, ataki kasztu, kataru, nieopisany bol gardla

sedzina- pani doktor

wyrok- czas odsiatki chorobowej....blizej nie okreslony, aczkolwiek po dzisiejszym stanie mojego zdrowia moge stwierdzic ze sie przedluzy

moj adwokat- moja rodzicielka, w skrocie mama

skok w pt- impreza osiemnastkowa ludzi z mojej klasy...na ktora kurwa chcialam isc bo mialam zajebisty stroj wymyslony...

skok w sobote- impreza osiemnastkowa Ewy w formie ogniska....i nawet Darka nie bedzie wiec nie musialabym bronic sie przed molestowaniem....

izolatka- utrata glosu, przez caly dzien maxymalny dzwiek jaki z siebie wydawalam to byl szept

zezwolenie na widzenie- odwiedziny znajomych, ne serio przychodzili jedni po drugich, ale milo bylo...

       Marek planowal ze dzis mnie odwiedzi, ale nie wyszlo...i tak nie chcialabym zeby widzial mnie w takim stanie....chociaz juz kiedys widzial mnie w gorszym (wtrakcie krzyku, placzu i czegos w stylu zalamania nerwowego). O dziwo nadal utrzymuje, ze mnie kocha..Okropnie bym sie cieszyla gdyby przyjechal, ale gdybym byla zdrowa...bo tak to bez sensu...caly czas mam katar, kaszel, psikam, kicham itd....juz tydzien.....ja juz w tym domu oszaleje...dobrze ze dzis ma Szymon przyjsc i Malina, bo juz mi sie dni myla od kiedy tu siedze....

Noramlnie to ja wpadam do domu zazwyczaj ok 18 kiedy uda sie wrocic ze szkoly (ktora najczesciej konczymy ok 15) zjadam cos...i albo lece na jakis kurs, jazde...albo siadam do lekcji....miedzy ktorymi robie sobie godzinna lub kilkugodzinna przerwe na sluchanie muzy, czytanie czegos normalnego ( nie lektur), siedzenie przy kompie....ale w sumie po co ja o tym pisze, jesli juz jest koniec roku...tylko ze w pon pewnie by chciala mnie pytac z polaka...ale mnie sie juz nie chce uczyc...na maxa....ale jednoczesnie nie chce miec 3 bo wiem ze umiem na wiecej...

Bosz nawet nie wiecie jak ja sie mecze...normalnie to malo bywam w domciu, nie zebym nie lubila, ale to nie lezy w mojej naturze po prostu...a teraz ile to juz dni, ile godzin...a poprawy stanu mojego zdrowia ni widu ni slychu...jesli jutro bedzie tak samo to w pon ide do lekarza...i wale juz ta szkole....licze na dobry los i na sprawiedliwosc nauczycielki, a raczej jej niespraweidliwosc, bo z ocen mi 4 nie wychodzi niestety...no ale gdyby wziela pod uwage to ze sie zglaszam i ejstem aktywna...bylabym jej na maxa wdzieczna za 4, bo i tak mam slabe ocenki...a ucze sie tak samo jak keidys...no coz taki los...raz jestes w lasce u nauczyciela a raz nie....

forget-me-not : :