Archiwum 08 września 2002


wrz 08 2002 wyznanie
Komentarze: 4

namietnosc....

sprawia mi przyjemnosc zaspokajanie potrzeb innych, patrzenie na wyraz jego twarzy, gesty.......jestem kochana.......ale czy kocham? duzo o tym mysle.....nie mialam mozliwosci sie w nim zabujac, bo go dostalam od losu w prezencie....najpierw myslalam ze to tylko na wakacje....ze fajnie by bylo kogos miec....a on spelnial wszystkie wymagania......przystojny, uczciwy, z poczuciem humoru......jest mi dobrze.....ale nie musialam go zdobyc, walczyc o niego......pozadac, umierac z tesknoty, zyc w niepewnosci, meczyc sie, starac, flirtowac, rozmyslac, schizowac....jakby to Malina powiedziala wszystko na tacy podane.....no nie tak wszystko........jest super i boje sie ze za chwile ta banka mydlana peknie i okaze sie ze wcale nie jest tak super, ze to tylko zludzenie, mara.....

...ma piekne oczy.....podoba mi sie jego cialo......charakter tez w pozadku.....czego mi potrzeba? niczego...wszysko mam

jestem sama zaskoczona ze sie go nie boje, ze jestem otwarta, nie mam obaw, nie boje sie ryzyka..chce by byl szczesliwy

szczescie czuje sie dopiero gdy sie je straci, tak jak docenia sie wartosc zdrowia dopiero gdy go zabraknie....jak moge ocenic moje szczescie.....

DOBRZE ZE JESTES MACIUSIU....:)

forget-me-not : :