Przeczytalam wczensiejsze notki...ale mi na umysl padlo.....ale juz spadlo i jest dobrze ;) w koncu te leki psychotropowe zaczely dzialac...
Tak sobie dzis myslalam, ze musze byc pozytywna.....musze, bo jesli ja nie bede to pozniej mi tak zostanie i cale zycie uplynie mi w smutku, umartwianiu sie, rozpaczy itd.....a tak nie chce. Chce by moje zycie bylo wspaniale, bym jak stara babusia mogla opowiadac swoim wnusiom o tym jak to wygladalo w 2002 roku.....ze takie wolne komutery byly, ze mialam Zenita, ze trzeba sie bylo uczyc z ksiazek.....Chce by inni byli szczesliwi, ale przeciez jak ktos moze usmiechnac sie na moj widok jesli chodze z negatywnym nastawieniem do zycia i ludzi.....USMIECH....tak niewiele :) a tak duzo moze zmienic....Postanowilam myslec pozytywnie..
Polacy to w ogole narod smutasow (wiekszosc) i narzekaczy.....ja niestety tez najczesciej taka jestem....ale to sie zmieni!!!!!!!!......Justynka jak bede narzekac...to masz mnie puknac (delikatnie oczywiscie!) i powiedzec zebym przestala......:)))))
ojej przeciez swiat jest piekny a ja trace czas na jakies glupie rozmyslanie o niewiadomo czym zlym :))))
BEDE POZYTYWNA (juz to chyba kiedys pisalam ;)hehe )
a te wszystkie ngatywne notki to nie ja pisalam, tylko ta druga ;) negatywna ;) ale juz jej nie ma...pojechala...daleko.....daleko....hen.....chen (?)....hooooooo